piątek, 10 kwietnia 2015

Pamiętamy i zawsze będziemy pamiętać... Ale czy te wspomnienia są prawdziwe?

Brak komentarzy
Pamiętasz na pewno ten dzień. Była 8.41. Kartka w kalendarzu wskazywała na datę 10 kwietnia 2010 roku. Przed chwilą włączyliście telewizor lub radio. Spokojnie zaczynaliście przygotowywać śniadanie. Mieliście plany na ten dzień. Aż do tej chwili... Do chwili, kiedy słyszycie komunikat, że  w Smoleńsku rozbił się samolot prezydencki, na pokładzie było wiele znanych osób, nikt nie przeżył tej katastrofy... Świat się zatrzymał, kanały wszystkich telewizji przekazywały tylko taką informację. A jak Wy przyjęliście tę wiadomość o katastrofie prezydenckiego Tupolewa?
Dzisiaj, TV, radio, prasa i największe polskie portale internetowe przypominają relacje świadków o tamtych chwilach. Te relacje są pełne emocji i szczegółów. Zastanawialiście się, czy takie wspomnienia są prawdziwe?
Wierzymy, że skoro coś pamiętamy, to na pewno tak właśnie było. Ufamy naszym wspomnieniom. Traktujemy pamięć wręcz jak urządzenie do zapisywania, przechowywania i odtwarzania przeszłości.   I wierzymy, że wystarczy wcisnąć klawisz „Play” i mamy dostęp do zapisu danego zdarzenia. Na podobnej zasadzie sądzimy, że wspominane zdarzenie przebiegało dokładnie tak, jak teraz jawi się nam w pamięci. Czy słusznie?
Postaram się odpowiedzieć na to pytanie przytaczając Wam przypadek znanego psychologa poznawczego, Ulrica Neissera. Wspomniał on kiedyś chwilę, kiedy dowiedział się o ataku na Pearl Harbour. Pamiętał, że usłyszał tę wiadomość w trakcie śniadania. W tym czasie słuchał transmisji meczu baseballa. Ta transmisja została przerwana (tak, jak miało to miejsce w Polsce, 10 kwietnia 2010 roku) przez spikera, który poinformował o tym japońskim nalocie. I to wspomnienie było dla psychologa bardzo żywe. Ale po ponad 40 latach od ataku na Pearl Harbour, Ulric Neisser pisał artykuł na temat efektu lampy błyskowej (nazwa wywodzi się stąd, że nasza pamięć automatycznie zapisuje obrazy sytuacji, w których zdarzyło się coś ważnego i wydaje się, że zapisuje je w bardzo dokładny i wierny sposób - taki zapis pamięciowy przypomina zdjęcie zrobione z użyciem lampy błyskowej), który prowadzi do powstania niezwykle żywych wspomnień. Psycholog, pisząc zwrócił uwagę, że jego wspomnienie było błędne. Bo nagle uświadomił sobie, że przecież w grudniu (a wtedy nastąpił japoński atak) nie mogły odbywać się mecze baseballowe...
Efekt lampy błyskowej pojawia się w odniesieniu do zdarzeń, które wywoływały silne i negatywne emocje. Takim zdarzeniem była dla Polaków śmierć papieża, czy innych osób powszechnie znanych. Ważną rolę w powstawaniu efektu lampy błyskowej odgrywa zaskoczenie, które prowadzi do powstania silnej reakcji emocjonalnej. Szokujące informacje stają się powszechnie znane dzięki mediom, to z kolei uruchamia refleksję nad szokującym zdarzeniem, czyli prowadzi do powtarzania tych informacji przez samą jednostkę. W rezultacie towarzyszą temu silne procesy emocjonalne, które nie wygasają w miarę upływu czasu. 
Ważną rolę odgrywają tutaj media, które "karmią" naszą pamięć w określony sposób. Mocno wpływają na sposób zapamiętywania zdarzeń. Po pierwsze, informacje na temat jakiegoś zdarzenia mogą być powtarzane wielokrotnie, czasem setki razy. Po drugie, informacje przekazywane przez media cechuje wysoka kompresja czasowa. Zdarzenie mogło być rozciągnięte w czasie, a relacja o nim trwa nie więcej niż kilka minut.  Zazwyczaj mamy dostęp tylko do relacji i wtedy mamy błędne przekonanie, że coś trwało niewiele dłużej niż pokazywała to telewizja. Po trzecie, reguły realizacji telewizyjnej wymuszają specyficzny sposób przedstawiania jakiegoś zdarzenia. Dlatego relacje ze zdarzenia w różnych kanałach telewizyjnych stają się coraz bardziej podobne do siebie. Co więcej, podobieństwo dotyczy relacji nawet z różnych zdarzeń: pokazuje się je w podobnym planie i czasie, towarzyszy im podobny komentarz. W efekcie rodzi się w nas przekonanie, że świat jest taki, jakim ukazuje go telewizja. Informacje na temat zdarzeń relacjonowanych przez media cechuje wysoki poziom schematyzacji i standaryzacji. W konsekwencji wspomnienia ulegają ujednoliceniu. Świat traci swoje indywidualne właściwości i wszyscy stajemy się mimowolnymi widzami spektaklu urządzonego według sprawdzonych recept. Po czwarte, media przedstawiają te elementy, które mogą maksymalnie skupić uwagę odbiorców. Najczęściej są to wiadomości o negatywnym wydźwięku. Poranione ciała, ofiary rozerwane w wyniku zamachu, to codzienny pokarm dla odbiorców telewizyjnych newsów. Po piąte, nawet wtedy, kiedy rzekomo pokazywany jest obraz na żywo, pojawiają się ingerencje realizatorów lub przedstawicieli tajnych służb. Ze względów bezpieczeństwa nie pokazuje się pewnych fragmentów zdarzeń. Np. po zamachu na londyńskie metro (7 lipca 2005) telewizja BBC pokazywała ciągle ten sam fragment działań służb ratowniczych. Widzowie odnosili wrażenie, że uczestniczą na bieżąco w tym zdarzeniu, choć tak naprawdę oglądali „zapis historyczny”.
Badania nad efektem lampy błyskowej pokazują, że nawet niezwykle żywe wspomnienia nie zawsze są prawdziwe. Nasza pamięć działa i musi działać w sposób produktywny. Czasem w pamięci zostają nam jedynie strzępy jakiegoś zdarzenia. Z tych strzępów próbujemy odtworzyć całe zdarzenie, ale  może ono zawierać błędy lub może być niepełne. Wspomnienie zazwyczaj bywa mieszaniną różnych informacji – zarówno tych, które kiedyś faktycznie zapamiętaliśmy, jak i innych, zawartych w schematach poznawczych (np. kiedy przypominacie sobie, co jedliście na śniadanie parę dni temu, najpierw przychodzi Wam na myśl to, co zwykle jadacie na śniadanie), w naszych oczekiwaniach, a także takich, które pojawiły się całkiem niedawno, np. zostały wszczepione nam w pamięć za pomocą sugerujących pytań.
Rzadko jednak mamy okazję sprawdzić, tak jak Neisser, prawdziwość naszych wspomnień. Dlatego, że zazwyczaj dotyczą one zdarzeń z naszego życia, które nie zostały opisane w prasie, nie towarzyszyły im błyski fleszy, tłumy reporterów. Bywa, że w ogóle nie ma świadków. A jeśli nawet są, to przecież ich pamięć może być równie zawodna jak nasza...
Aby dobrze zrozumieć to, co Wam przedstawiłam, polecam wykonać ćwiczenie. Sprawdźcie, co pamiętacie ze zdarzeń, których z pewnością byliście świadkami. Jak pamiętacie obraz samolotów uderzających w World Trade Center? A pamiętacie ludzi biegnących w stronę kamery i chmury pyłu po zawaleniu się wieżowców? A jak zapamiętaliście scenę z uroczystości pogrzebowych Jana Pawła II, kiedy silny wiatr na Placu św. Piotra zamknął Biblię leżącą na trumnie?
A teraz przypomnijcie sobie lub sprawdźcie w internecie, jak te wspomnienia przedstawiały media.
(Oprac. na podstawie art. Tomasza Maruszewskiego "Kadry żywe i fałszywe" z „Psychologii Dziś”, 2/2008)
Zdjęcie: http://www.wiadomosci24.pl/, fot. Sylwia Adamczuk

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

ARCHIWUM BLOGA

.
=async defer src="//assets.pinterest.com/js/pinit.js"/script>