O Francuzach mówi się wiele... Zarówno tych dobrych, jak i tych złych rzeczy. Ja nie mam przykrych sytuacji związanych z Francuzami, ale słyszałam i czytałam wiele różnych ciekawych opinii, którymi chciałam się z Wami podzielić. Niektóre są naprawdę ciekawe.
Francuzi uważani są za kulturalny naród, jednakże w paryskim metrze panuje tzw. prawo dżungli. Kobietom czy osobom starszym nikt nie ustępuje miejsca, a rzadkością jest ustąpienie miejsca w kobiecie w ciąży. Arogancja Francuzów stała się już przysłowiowa. Kiedy stoimy bezradnie na ulicy z mapą w ręku, albo gdy kobieta próbuje przepchnąć przez wysokie schody ciężką walizkę, nie należy liczyć na pomoc. Amerykanie co chwila pytają "how are you?", natomiast Francuzi na początku każdej rozmowy rzucają słynne: "ça va?".
Francuzi są święcie przekonani, że żyją w najpiękniejszym z możliwych krajów, posługują się najpiękniejszym językiem i mają najwykwintniejszą kuchnię. Nie próbujcie im tłumaczyć, że jest inaczej. Pozwólcie raczej dać się przekonać.
Widocznie zarysowują się różnice pomiędzy regionami. Południe ma inny akcent i trochę inną mentalność niż północ. Mówi się, że ludzie na południu są bardziej wylewni, ale trudniej tak naprawdę ich poznać. Bretończycy z północy są za to bardzo gościnni i łatwo nawiązują przyjaźnie. Dumni ze swojej zielonej krainy niekiedy mawiają, że nie są Francuzami, tylko Bretończykami.
Tytuł: „Mapy”, Aleksandra i Daniel Mizielińscy, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2012
Przydatne języki. Przede wszystkim francuski, chociaż w dużych miastach można pytać np. o drogę po angielsku. Francuzi są bardzo dumni ze swojego języka, chętnie też prawią komplementy jeśli usłyszą obcokrajowców mówiących ich językiem. Często właśnie w ten sposób ekspedientki w sklepie nawiązują z obcokrajowcami rozmowę. Angielski jest faktycznie piętą achillesową Francuzów. I moim zdaniem nie chodzi wcale o to, że nie chcą się go uczyć ze względu na uwielbienie dla swojego języka. Jest im po prostu bardzo trudno pozbyć się charakterystycznego akcentu. Mogą znać gramatykę, słownictwo, ale gdy mówią, to i tak mało kto ich rozumie. Łatwo się zniechęcają i jeśli mogą, to unikają angielskiego jak ognia. Na szczęście są też przyzwyczajeni do tabunów turystów mówiących najróżniejszą francuszczyzną, więc jeśli choć trochę znacie język, możecie liczyć na cierpliwość i życzliwość z ich strony.
35 godzinny czas pracy w tygodniu to we Francji nietykalna świętość. Kiedy pojawiła się propozycja przedłużenia tego czasu, przez Francję przeszła fala strajków. W miastach i w ogóle w całym państwie stanęła komunikacja. A skoro mowa o pracy..., to nigdy nie należy pytać Francuzów o ich zarobki. To jest bardzo nie na miejscu.
Natomiast długo mogą rozmawiać o kuchni: nowe potrawy, ciasta, tarty... A o serach i o winach można rozmawiać czasami godzinami. Spierają się nieustannie z sąsiadami z Normandii o to, czyj cydr jest smaczniejszy, a czyje masło bardziej słone.
Od 2008 roku we wszystkich barach i restauracjach obowiązuje zakaz palenia tytoniu. Aż dziw, że obyło się bez strajku generalnego.:) Palimy na zewnątrz.
Jeśli jesteście zaproszeni na obiad, bardzo miłym gestem będzie wręczenie gospodarzom kwiatów i czegoś na deser. Pamiętajcie też, że Francuzi piją kawę czarną, nie za mocną, bez mleka, ale często z cukrem. Nie podają jej jednak w filiżankach do jakich my Polacy jesteśmy przyzwyczajeni, ale w maleńkich kubeczkach lub mikroskopijnych filiżaneczkach, które przechylają jednym haustem i tyle!
Lubią sobie stroić żarty z Anglików i często nie pozostawiają na nich suchej nitki. Ale, podobnie jak Anglicy, uwielbiają pić herbatę. Piją ją do śniadania, nawet kosztem kawy, potem około 17:00 w weekendy również raczą się herbacianym napojem w towarzystwie jakiegoś kalorycznego dodatku (np. ciasta czekoladowego czy jakiejś tarty), a na noc obowiązkowo sięgają po herbatkę na dobry sen. Francuzi po posiłkach często raczą swoje podniebienia tzw. infusion, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza zalać, wlać, zaparzyć, a takie miano nadają wszystkim herbatom owocowym, czy ziołowym.
Święta
- Styczeń/luty - Francuzi pałaszują pączki w tłusty wtorek, a nie w czwartek jak w Polsce. Natomiast podczas karnawału, 6 stycznia w Święto Trzech Króli Francuzi ofiarowują sobie tak zwaną Galette des rois (francuskie maślane ciasto, w którym schowana jest malutka figurka jakiejś postaci). Kto ją znajdzie, jest królem lub królową i musi nosić koronę dostarczoną wraz z ciastem. Jeśli więc podczas karnawału zobaczycie Francuzów w koronie na głowie, oznaczać to będzie, że ten szczęściarz znalazł «la fève» czyli figurkę i tym sposobem stał się królem.
- Luty - Walentynki, większość sklepów korzysta z okazji, żeby klienci kupili coś dla swojej drugiej polowy. Wszędzie w witrynach są czerwone serduszka. Nie jest to jakieś szczególne święto, ale się o nim pamięta.
- Marzec/kwiecień - wiosna to przede wszystkim Pâques, czyli Wielkanoc. Symbolem Wielkanocy są: zajączek i dzwony. Najbardziej cieszą się wtedy dzieci, gdyż rodzice chowają w każdym kąciku domu lub ogrodu czekoladowe jajka, a w niedzielny poranek dzieci rozpoczynają wesołe poszukiwania tych słodyczy. Oficjalnie to właśnie dzwony przynoszą dzieciom czekoladowe jajka (według legendy w Wielki Czwartek dzwony poleciały do Rzymu, a wracając zrzuciły ludziom na ziemię jajka czekoladowe). Na północy Francji (w Alzacji) to zajączek wcześnie rano chowa czekoladowe jajka w różnych zakątkach ogrodu i zadaniem dzieci jest ich szukanie. Wielkanoc to głównie okazja wyjechania za miasto czy do rodziny, to po prostu czas wakacji, nie ma tutaj tak duchowego podejścia jak w Polsce, aczkolwiek spędza się bardzo miłe chwile w gronie rodziny.
- Maj - 1 maja, Święto Pracy - w tym dniu należy obdarować bliskich bukietem konwalii, które kupić można na każdym rogu ulicy. Uwaga: przynosi szczęście!
- Lipiec - 14 lipca, Narodowe Święto Francji. Dzień wolny od pracy. Startują też letnie obniżki (to też coś w rodzaju „święta”, można kupić naprawdę ciekawe ubrania po atrakcyjnej cenie).
- Sierpień - Paryż pustoszeje, metro nie jest przepełnione, przyjemnie się jeździ metrem czy autobusami. Odradzam w tym okresie wakacje na Lazurowym Wybrzeżu. Na plaży nie ma miejsca żeby przejść, a co dopiero rozłożyć ręcznik… pełno turystów.
- Listopad - Wszystkich Świętych, nie ma tutaj tak podniosłego klimatu jak w Polsce. To przede wszystkim okazja do wypoczynku czy spotkania z rodziną.
- Grudzień - to głównie szaleństwo prezentowe, pięknie udekorowanie Pola Elizejskie, wspaniałe wystawy sklepowe (polecam szczególnie ruchome wystawy w Galeries Lafayette w Paryżu). W Wigilię Bożego Narodzenia głównym daniem jest indyk, na przystawkę są owoce morza (głównie ostrygi), podaje się także foie gras, ślimaki... Przy stole spędza się ładnych kilka godzin, od ok. 20.00 do 24.00. O północy zaś otwiera się prezenty. W następnym dniu tak jak u nas, odwiedza się rodzinę.
Outstanding post, you have pointed out some excellent points,
OdpowiedzUsuńI also think this is a very superb website.