Od ponad dwóch tysięcy lat zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie mędrcy przekazywali ludziom te same komunikaty: aby być szczęśliwym, wystarczy smakować chwilę obecną, pozostawać blisko natury, szanować innych ludzi, prowadzić proste i skromne życie, nie wpadać łatwo w złość itp. Jest to tak oczywiste, że mówi się czasem o tych radach jako o wielkich banałach. Co w takim razie należy robić, aby być szczęśliwym?
- Po pierwsze: należy mieć przekonanie, że życie jest dla nas szansą. Niestety bardzo często marnujemy ją przez brak widzenia życia takim, jakie jest, w całości, z jego dobrymi i złymi stronami, i na kochaniu go, cokolwiek się zdarzy.
- Po drugie: najważniejsze jest to, co robię, a nie to, co wiem. Bo niby wszyscy słuchają mędrców, wszyscy ich podziwiają, wszyscy się z nimi zgadzają. Ale potem każdy idzie w swoją stronę, nikt nie bierze się do pracy i wszystko toczy się tak jak wcześniej. I jeśli mędrzec, trochę zirytowany, biegnie za nami i łapie nas za rękaw, mówimy mu: „Tak, tak, wiem, wiem…”. Oczywiście, że wiemy! Nawet dziecko wie, co daje szczęście i sprawia, że życie jest piękne. Nie widzimy jednak, że trudność tkwi nie w wiedzy, lecz w jej stosowaniu w praktyce, szczególnie jeśli trzeba to robić regularnie i przez dłuższy czas.
- Po trzecie: nad szczęściem trzeba się napocić. Doskonale rozumiemy, że aby być silniejszym, zręczniejszym, będziemy musieli regularnie i ciężko ćwiczyć. Dobrze wiemy, że nie wystarczy bardzo tego chcieć, lecz że trzeba będzie się zmusić do biegania, wzmacniania mięśni i gimnastyki. Regularnie... Rozumiemy to, a jednak nadal rozumujemy tak: „Tym razem to na serio, jestem zmotywowany i postaram się mniej stresować, lepiej korzystać z życia, mniej narzekać, bardziej smakować dobre chwile, zamiast pozwalać, by zanieczyściły je moje zmartwienia itd.”. Ale w ten sposób to nie zadziała! Nie wystarczy chcieć, trzeba trenować nasz umysł (psychologia pozytywna i emocje pozytywne). Niektóre radości życie ofiarowuje nam jako nieoczekiwane i niezasłużone szczęśliwe trafy. Pojawiają się bez żadnego wysiłku z naszej strony. Niestety: nie są one takie częste i możemy je roztrwonić, nawet tego nie zauważywszy, jeśli nasz umysł skupiony jest na troskach i „rzeczach do zrobienia”. Dlatego właśnie odrobina potu przyniesie nam dużo więcej szczęścia. Badania pokazały, że wysiłki te przyczyniają się do zwiększenia naszego szczęścia, tylko jeśli są częścią skutecznych strategii: im więcej wysiłków czynimy, tym lepsze mamy rezultaty. Pod jednym warunkiem: że są to właściwe wysiłki.
- Po czwarte: wytrwałość. Tutaj nie ma natychmiastowego sukcesu. Trzeba się długo przygotować i uczyć bycia uważnym na przyjemne sytuacje, uczyć bycia wyczulonymi na dobre rzeczy i dobre chwile w naszym życiu. Zmiany następują więc stopniowo, jak w przypadku każdej nauki. Kiedy uczymy się czegoś nowego, wiemy, że często potrzeba czasu, by otrzymać namacalne rezultaty, i akceptujemy to w przypadku każdej nauki – gry na pianinie czy angielskiego, poza tą związaną z psychicznym dobrostanem. Chcielibyśmy, żeby zadziałało to natychmiast. A ponieważ tak nie jest, często mówimy sobie: „Próbowałem, ale nie zadziałało”. I wyciągamy z tego wniosek, że metoda jest nieskuteczna albo że nie jest dla nas. Co powiedzielibyśmy o kimś, kto opowiadałby nam: „Chwyciłem skrzypce, musnąłem smyczkiem struny i nie tylko nie wydobył się żaden piękny dźwięk, ale na dodatek zabrzmiało to okropnie. Skrzypce są beznadziejne!”?
- Po piąte: różnorodność. To w sumie tak jak z jedzeniem: nawet jeśli jemy tylko pokarmy dobre dla naszego zdrowia, potrzebujemy mimo wszystko urozmaiconej i zrównoważonej diety. Nawet jeśli owoce są dobre dla zdrowia, jedzenie samych owoców w końcu sprowadzi na nas kłopoty. Jeden rodzaj wysiłku nie wystarczy, by zmienić nasze mentalne nawyki. Musimy nie tylko je powtarzać, lecz także akumulować i mnożyć. Zebrane razem będą stanowić skuteczną dźwignię zmiany.
- Po szóste: miejsce dla nieszczęścia. Bo bycie szczęśliwym nie oznacza całkowitego wyeliminowania nieszczęścia. To byłoby nierealistyczne. Ale musimy się nauczyć jak nie być nieszczęśliwym niepotrzebnie lub zbyt długo. Przeciwności i nieszczęście stanowią bowiem część losu ludzkiego, wszystkie tradycje, wschodnie czy zachodnie, zawsze nam o tym przypominały.
Pamiętajcie - szczęście nie jest celem, lecz sposobem życia. Szczęście nie może być parawanem, osłoną, sposobem na zapomnienie o przeciwnościach. Powinno raczej służyć jako paliwo, by pomóc nam stawić im czoło. Szczęście jest sposobem znoszenia ciemnej strony życia. Nie ma więc potrzeby udawać się na poszukiwanie szczęścia wyhodowanego sztucznie. Jedyne szczęście, które ma wartość, to szczęście zakorzenione w rytmie pór roku naszego życia: całe poobijane, nieregularne, nieprzewidywalne, ale ostatecznie tym wyborniejsze, z historią, która stanowi o jego treści i smaku.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz