O matkach pracujących istnieje wiele mitów, które niekoniecznie mają coś wspólnego z prawdą. Wiele tych mitów pozwala na przypinanie im łatki "ta zła"... To wszystko powoduje, że one też tak o sobie zaczynają myśleć i mają wyrzuty sumienia, że pracują.
A skoro rośnie poczucie winy, to jednocześnie spada radość z kontaktu z dzieckiem i osłabia się ich wzajemna relacja.
"Matka ma siedzieć z dzieckiem w domu... najlepiej do pełnoletności", "Jak możesz - zachciało Ci się jakiejś samorealizacji?", "Pieniądze to nie wszystko..." - trąbią nad uchem ciotki i inne osoby, które "wiedzą najlepiej".
Droga Mamo! Niczym się nie martw i nie słuchaj tych wszystkich "mądrych i doświadczonych głów". Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie będzie odpowiadało to, jak wygląda Twoje macierzyństwo i oczywiście "dla Twojego dobra" będzie chciał Ci pomóc złotą radą. Pamiętaj, że zdrowy rozsądek, to najlepsza zasada - dodaj do tego dystans, a sukces masz gwarantowany. Miej swoje zdanie!
Wiem, że niektórzy ludzie nie potrafią przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie czy inne warunki życia i kąśliwymi uwagami uprzykrzają innym życie. Takich osób należy się wystrzegać i jeśli to tylko możliwe, ograniczać z nimi kontakt. Po co psuć sobie humor i szargać nerwy?
Przytoczę teraz kilka mitów, które krążą wokół matek pracujących. Lepiej, abyś miała świadomość ich istnienia, aby nie dać się wpędzić w poczucie winy z ich powodu. Znając je, będzie Ci łatwiej ucinać wszelkie próby robienia Ci wymówek z powodu powrotu do pracy po urodzeniu dziecka.
- Nie chce jej się zajmować dzieckiem. Przyczyn dla których kobiety podejmują pracę po urodzeniu dziecka jest bardzo wiele. Pragnienie rozwijania pasji, kontynuowania podjętych przed urodzeniem dziecka zadań, projektów, chęć powrotu do aktywności "sprzed", spędzania czasu z innymi dorosłymi - jest czymś normalnym. Oczywiście jest to kwestia indywidualna dla każdej kobiety/mamy i to już ona wspólnie z partnerem powinna podjąć najlepszą dla siebie i rodziny decyzję. Grunt, by starać się, aby była ona najwłaściwsza w danej sytuacji - bez pomijania pragnień kobiety. Mit ten jest bardzo krzywdzący i niesprawiedliwy - szczególnie, że wiele mam z radością zostałoby z dzieckiem, gdyby np. miały inną sytuację finansową. Wracając do pracy - czy to z powodu finansów, czy potrzeby realizacji siebie też w innych rolach życiowych - tak naprawdę robisz to również dla dobra dziecka. Zapewniasz mu odpowiednie warunki życia, dbasz o przyszłość; z drugiej strony - sfrustrowana mama, która czuje się w domu jak w klatce - nie zapewni dziecku szczęśliwego dzieciństwa.
- Tylko na pieniądzach jej zależy. Zwykle osoby, które twierdzą, że pieniądze nie są nam do życia potrzebne - mają ich pod dostatkiem. Im łatwo powiedzieć, umoralniać, generalizować... Rachunki same się jednak nie zapłacą. Wydatków związanych z dzieckiem też ciągle pojawia się sporo. Pracujesz - bo tego wymaga Twoja sytuacja życiowa; chcesz, by była lepsza. W większości przypadków, nie ma to nic wspólnego z "pazernością na pieniądze".
- Zaniedbane dziecko. To, że nie poświęcasz dziecku 24 ha na dobę, nie świadczy o tym, że z tego tytułu będzie ono zaniedbane. Dzielenie opieki nad dzieckiem z jego ojcem, pomoc babci czy niani - nie jest jednoznaczna z tym, że dzieje mu się krzywda, że nikt nie odpowiada na jego potrzeby. Oczywiście, jest to kwestia mądrego podejścia mamy/taty do tematu. Należy pamiętać, że często nie ilość się liczy, ale jakość. Czy np. kilka godzin spędzone z dzieckiem na zasadzie - jak oglądam seriale w TV, a Ty oglądaj bajkę na komputerze - to naprawdę wartościowy, wspólnie spędzony czas? Grunt, to zadbać o uważność w kontakcie z dzieckiem.
- Zły rodzic, zła matka. Najpopularniejszy chyba mit; bardzo ogólny - wielki worek, w którym mieści się ogromny ładunek oskarżeń... niekoniecznie niesprecyzowanych. Rani, wzbudza poczucie winy, wyrzuty sumienia. Często propagują go kobiety, które zajmują - lub zajmowały się - wychowaniem dziecka "na pełny etat". Część z nich pragnie się dowartościować (jestem lepsza, bo poświęciłam się dla dziecka), część patrzy na pracujące mamy przez pryzmat własnego podejścia do macierzyństwa... i uznaje, że każdy powinien myśleć, robić tak, jak one (mają dobre chęci, jednak zapominają, że każda z mam jest innym człowiekiem). Część być może - czuje zazdrość, bo też chciałyby wrócić do pracy, a nie mają takiej możliwości. Uwaga - mamy pracujące odwdzięczają się tym samym - uznając mamy niepracujące za "siedzące w domu";) Bywa i tak, że również panowie używają takiego oskarżenia, by "zatrzymać" kobietę w domu, gdy ta deklaruje chęć powrotu do pracy, nawet na minimalną ilość godzin.
- Będziecie mieli problemy z dzieckiem. Fakt rezygnacji z podjęcia z pracy i poświęcenia go dziecku nie przesądza o tym, że nigdy nie będzie ono sprawiało problemów wychowawczych. Można spędzać z dzieckiem wiele godzin, a nie mieć z nim dobrej relacji, nie potrafić się z nim komunikować i zauważać jego problemów. Jak już wspomniałam - także i tu liczy się jakość, a nie ilość spędzanego z dzieckiem czasu, otwartości na nie, uważność.
- Nie daj się zranić mitom/ludziom. Pamiętaj: w zależności od środowiska, w którym żyjesz i tego, co uważa się w nim za normę - możesz być "napiętnowana" za pójście do pracy, jak i pozostanie z dzieckiem w domu. Tym samym - wybierz to, co dla Was najlepsze. Nie walcz by, by zadowolić "widownię". Miej świadomość, że choćbyś stanęła na głowie - wszystkim nie dogodzisz. Postaraj się odpowiedzieć szczerze, co jest dobre dla Ciebie, dziecka, Twojej rodziny; co jest konieczne, słuszne w obecnej sytuacji... Czasem wybór jest trudny, szczególnie, gdy dziecko małe, a konieczność wymusza od Ciebie pracę zarobkową. Tym bardziej, nie daj sobie wmówić, że jesteś złą matką... przecież tak naprawdę - dbasz o swoje dziecko najlepiej, jak potrafisz i masz możliwość. Nie trać wiary we własną wartość! - z powodu złośliwych komentarzy i mitów.
To najbardziej popularne mity. Teraz już wiesz, którymi mitami zdecydowanie nie powinnaś się przejmować.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz