czwartek, 18 czerwca 2015

Kraj Kwitnącej Wiśni - Japonia - pierwsze wrażenia po podróży

5 komentarzy
Pędzę do Was z najnowszym postem i jeszcze gorącymi relacjami z naszej ostatniej podróży. Dzisiaj już wiemy, że była to nasza (moja i Piotra) najlepsza do tej pory podróż (zaraz po niej są Stany Zjednoczone).  Japonia zauroczyła nas bardzo, a ściśle mówiąc najbardziej zauroczyła nas kultura Japończyków. Uważam, że my Europejczycy powinniśmy się dużo od nich nauczyć. Zwłaszcza dobrego wychowania. Japonia to kraj, który kiedyś rozwijał się na podróbkach (jak obecne Chiny). To kraj, który na podróbkach nauczył się tyle, że obecnie japońska jakość oznacza niemal gwarancję zadowolenia. Kraj, który przez swoje wybory w II Wojnie Światowej zapłacił cenę większą niż jakikolwiek inny kraj na świecie, będąc pierwszym (i mam nadzieję ostatnim) żywym poligonem doświadczalnym bomby atomowej. Kraj niesamowicie posłusznych, ukierunkowanych na dobro ogółu, ludzi, którzy w swej niesamowitej posłuszności i ugrzecznieniu wydają się wręcz dziwnych. Kraj, w którym nie ma śmieci choć nie ma też koszy. To kraj, który mnie zachwycił, który mnie rozkochał i jest to kolejne miejsce na Ziemi, w którym mogłabym na dłużej zostać. Dlaczego? Poznajcie moją historię.
Wiele osób jest ciekawych naszych wrażeń, inni podpytują już o porady w planowaniu własnej podróży do Japonii. Wielu znajomych robiło i robi wielkie oczy, kiedy słyszą, że pojechaliśmy na własną rękę do  jednego z najdroższych krajów świata. I bardzo często słyszymy: "też bym pojechał, gdybym miał kasę" albo "musi to być bardzo kosztowna podróż". Nie oszukujmy się - Japonia nie jest tania, potwierdzamy, że jest droga. Ale była jeszcze droższa, kiedy 100 jenów kosztowało 4,20 zł, a nie ok. 3 zł, jak w tym czasie. Turysta odwiedzający Japonię musi liczyć się z wydatkami w granicach minimum 5-6 tys złotych za osobę za 10-dniowy pobyt, wliczając lot, noclegi, wyżywienie, podróż po kraju i bilety wstępu. Ale są sposoby, aby zwiedzi ć Japonię nie wydając fortuny i nie koniecznie oszczędzając na wszystkim. My, podczas podróży wyznajemy zasadę, że nie odmawiamy sobie przyjemności - jak czegoś bardzo pragniemy, to realizujemy to pragnienie :) 
Dlatego, biorąc pod uwagę powyższe - postanowiłam napisać kilka postów podsumowujących nasz wyjazd do Japonii. Na tym blogu będzie bardziej poznawczo, smakowicie, organizacyjnie. Natomiast na blogu Photo-Atelier będziemy umieszczać naszą standardową dzienną foto-relację z tej podróży. Mam nadzieję, że wielu zainteresowanych podróżą do Japonii, odnajdzie na moim blogu odpowiedzi na wszystkie swoje pytania, jeżeli nie, to śmiało dopytujcie proszę w komentarzach.
Podróż rozpoczęliśmy w Warszawie - 5 czerwca 2015 i zakończyliśmy również w Warszawie - 17 czerwca 2015. Nasz termin przypadał w tzw. 5 porę roku w Japonii - czyli w porę deszczową i tego trochę się obawialiśmy, ale wszystko wyszło bardzo dobrze - padało tylko przez kilka godzin, kiedy byliśmy w Hiroszimie. Nasz plan podróży (skrupulatnie wcześniej przygotowany) zrealizowaliśmy prawie w 100%. Nie udało nam się zobaczyć Kobe (zabrakło już czasu). I nie zobaczyliśmy szczytu Fuji (z wieży widokowej czy z pociągu), bo przejrzystość w tak wilgotnym klimacie nie sprzyjała takiej okoliczności. Nasz wyjazd był bardzo napięty, ale jednocześnie przyjemny, interesujący i pełen przygód. Niemal każdy dzień spędzony w tętniącej życiem Japonii, zmuszał nas do nieustającej aktywności w postaci zwiedzania, smakowania, delektowania się, fotografowania, chłonięcia zapachów, dźwięków, smaków, widoków. Spełnialiśmy nasze marzenia próbując lokalnych przysmaków, zwiedzając fantastyczne miejsca, nocując na matach, poznając miejscowych ludzi i podsłuchując jak pięknie brzmi język japoński.
W wyobrażeniu przeciętnego Polaka istnieją dwa obrazy Japonii. Jeden z nich to kwitnące wiśnie, gejsze w kimonach i wzbudzający grozę samurajowie, drugi natomiast, bliższy dzisiejszej rzeczywistości, to wspaniale rozwijająca się gospodarka oraz naród bez reszty oddany pracy na rzecz budowy potęgi ekonomicznej. Czy jednak w tych kilku pojęciach zawiera się pełna charakterystyka Japonii? Zazwyczaj nie zastanawiamy się nad tym i w swych ocenach opieramy się na stereotypach. Kiedy mówi się słowo Japonia, to pierwsze co przychodzi mi na myśl to – kimona, jedwab, jedwabniki, pięknie malowane kimona z jedwabiu. Kiedy ogląda się stare japońskie filmy występują tam kobiety ubrane właśnie w kimona. Obrazy kształtowane przez kino, telewizję czy literaturę pozostają w naszej pamięci, wciąż oddalając nas od rzeczywistości. Dla mnie, przy wyborze tego kierunku szczególnie interesująca była odmienność kultury, obyczajów i zachowań, jaką obserwowałam w pojawiających się filmach powstałych w Japonii, bądź też o niej opowiadających. I odmienność języka japońskiego od języków europejskich, która wydała mi się niezwykle interesująca, podobnie jak pismo, które z kolei odpowiadało moim zainteresowaniom plastycznym. Myślę, że w ten sposób pokrótce mogłabym uzasadnić mój wybór.
To teraz opiszę Wam w skrócie o moich wrażeniach dotyczących odwiedzonych miast, wielkości hotelowych pokoi, ludzi, komunikacji miejskiej i jedzeniu.
Miasta
Wyjeżdżając do Japonii, wielu turystów celuje przede wszystkim w miasta. To, że japońskie miasta są najlepiej skomunikowane jest oczywiste i dlatego dobrze uczynić je swoimi bazami, z których będziemy podróżować do kolejnych lokalizacji. Ale mam wrażenie, że im więcej takich miast zwiedzimy, tym bardziej stają się do siebie podobne. Na tle wszystkich miast zdecydowanie wyróżnia się Tokio (niesamowicie nowoczesna i rozbudowana stolica), choć dla mnie zdecydowanie przegrała z Kioto. Tokio jest ogromne, dynamiczne, pełne ludzi w garniturach oraz zagranicznych turystów. Jednak to na co zwróciłam uwagę, to fakt, że mimo swej wielkości i gęstości zaludnienia jest zarazem bardzo ciche. Chyba lokalni mieszkańcy nie chcą, aby zakłócano im ich rytm dnia (a mają ustalony "pod linijkę - o tym później) i tym samym nie chcą przeszkadzać innym. Np. w komunikacji miejskiej należy mieć wyciszone telefony i mimo, że wszyscy pasażerowie trzymają telefony w rękach, to nikt nie rozmawia (zdecydowanie inaczej, niż w Polsce). Zupełnie inaczej było w Kioto. Tokio było przede wszystkim nowoczesne i drogie, natomiast Kioto było gwarne i uosabiało japońską kulturę, czyli to, czego najbardziej oczekiwałam od podróży do Japonii. Zwiedzając Kioto,  mijaliśmy piękne pawilony herbaciane i świątynie, a jedzenie w pobliskich restauracjach było przepyszne i wyjątkowo tanie. Wracając jeszcze do Tokio - warto zobaczyć jego nowoczesność i ogrom, niemniej, Kioto było o wiele bardziej relaksujące, tańsze i naprawdę piękniejsze pod względem architektury i przyrody. Dlatego wszystkim chcącym ujrzeć magię dawnej Japonii, szczególnie polecam Kioto.
Hotele - czyli "kawałek podłogi"
Czy wiecie, że łazienka w mieszkaniach wielu z Was jest większa od standardowego pokoju w japońskim hotelu? Nie licząc wąskiego korytarza, miejsce naszego nocnego odpoczynku można było przemierzyć wzdłuż i wszerz dwoma większymi krokami. A do naszej dyspozycji mieliśmy jeszcze mniej miejsca, bo ponad połowę pomieszczenia zajmowało łóżko. Wszystkie wybrane przez nas hotele miały klimatyzację. Jest to urządzenie będące obowiązkowym wyposażeniem każdego japońskiego domu czy mieszkania. Wysokie temperatury i niemal stuprocentowa wilgotność są naprawdę uciążliwe.
Zabawnie prezentują się łazienki. Nie dość, że aby do nich wejść, zazwyczaj trzeba było pokonać sporych rozmiarów próg, to jeszcze całe pomieszczenie w środku wygląda jak przygotowana z plastiku kabina (np. taka w samolocie). Wanna też nie jest wielkich rozmiarów. Fascynujące są oczywiście japońskie sedesy, które często mają zamontowane specjalne panele z przyciskami. Możemy na nich znaleźć takie funkcje, jak bidet czy podgrzewanie klapy, a niektóre pozwalają nam nawet umilić sobie czas w toalecie muzyką. Nie ma co się przerażać tymi guzikami, bo wodę spuszcza się zwyczajowo z tyłu. Tak jak wszędzie. 
Przebywając w Japonii, nie bójmy się korzystać z usług hoteli o małej liczbie gwiazdek. Prawda jest taka, że hotele dwu- lub trzygwiazdkowe, znacznie odbiegają od europejskich standardów (oczywiście na korzyść). Wieczorem, po powrocie do pokoju zastaniecie wszystko ładnie uprzątnięte. W Japonii hotelowe pokoje są sprzątane pod nieobecność gości, ale kradzież jest ostatnią rzeczą, której powinniście się w tym kraju obawiać. Można tam właściwie zasnąć na ławce w parku i czuć się względnie bezpiecznym. Kolejnym plusem jest zapewnienie gościom podstawowych produktów (w zasadzie nie warto brać ze sobą kosmetyków tj. szampon, żel pod prysznic, odżywka, nie warto też brać ręczników czy suszarki, czasami są nawet maszynki do golenia). W korytarzu znajdziecie klapki do łazienki. Na biurku jej zazwyczaj czajnik elektryczny oraz rozpuszczalna herbata. W okolicy stołu jest przymocowana latarka na wypadek trzęsienia ziemi i odcięcia prądu (jest ich kilkaset miesięcznie, z tym że większość kompletnie niewyczuwalnych - my nie wyczuliśmy niczego). W razie nadejścia większego trzęsienia zaleca się chowanie pod biurko lub stół, aby uniknąć urazu głowy spowodowanego spadającymi przedmiotami. Ale nie ma się co martwić. Japońska architektura jest dobrze przystosowana do tego rodzaju sytuacji - tutaj to codzienność.
Ludzie
Wyjeżdżając do Japonii nie spodziewałam się, że ludzie będą tak otwarci i uprzejmi. Słyszałam wiele historii o słabym poziomie angielskiego u Japończyków, czytałam wiele o ich nacjonalizmie. Z językiem rzeczywiście jest słabo, ale to w niczym nie przeszkadza - można się spokojnie porozumieć na migi. Młodsze pokolenie jest na pewno bardziej zainteresowane międzynarodowymi znajomościami niż to starsze i widać, że uczą ich też tego w szkole (np. praca domowa: zapytać po angielsku (bardzo łamanym angielskim) turystę spotkanego na ulicy o imię, o to skąd przyjechał, co mu się tutaj podoba i na koniec zrobić sobie z nim zdjęcie. Japończycy są bardzo towarzyscy, otwarci i pomocni. Np. w pociągu pewna dziewczyna, widząc, że mamy mapę w ręce - sama podeszła i zapytała, gdzie chcemy dojechać. Zapisała nam instrukcje (po angielsku i japońsku) na kartce, wcześniej sprawdzając wszystko w telefonie. Podsumowując - Japończycy są uprzejmi, pomocni i otwarci, ale najmniej ci w stolicy. To chyba dlatego, że ludzie w Tokio żyją w większym stresie i pędzie, a w pozostałych miejscach są już bardziej zrelaksowani. 
Jest jeszcze jedna ważna sprawa, o której chciałam Wam opowiedzieć. Mam na myśli stosunek pracujących ludzi do swoich klientów. Takiego szacunku jaki wyrażają (np. sprzedawcy) nie ma nigdzie. Tam powiedzenie „klient nasz Pan” jest normą i codziennym odczuwalnym faktem. Japońscy pracownicy zawsze wszystko dokładnie wytłumaczą, pomogą jak tylko mogą najlepiej, wskażą co trzeba zrobić, jak i gdzie, albo po prostu zrobią to za nas (!) – i jakby było tego mało, to zrobią to wszystko spokojnie i z uśmiechem. Pod tym względem Japonia to raj i wszyscy polscy urzędnicy powinni jechać tam na kilka miesięcy po naukę właściwej komunikacji z klientem, czy też po prostu z drugim człowiekiem w potrzebie. W Japonii pracownik naprawdę pomaga i chce pomóc bo wie, że po pracy to on przyjdzie do sklepu/biura i to o niego zadba inny tamtejszy pracownik. A urzędnik nie jest panem i władcą od papierów i biurokracji tylko "sługą", który zadowolony jest nie wtedy kiedy odeśle petenta jak najdalej od swojego biurka tylko wtedy, kiedy załatwi pozytywnie jego sprawę. To jest dla niego powodem do dumy i satysfakcji. Ciekawostką i dowodem na powyższe jest to, że z największymi honorami żegnani są w dniu pogrzebu ludzie, którzy całe życie pracowali dla innych, służyli im. A szczególnie (co nas dziwi, ale Japończyków zupełnie nie), tacy, którzy umarli w pracy wykonując swoje obowiązki lub których śmierć nastąpiła na skutek przepracowania(?).
Miłym zaskoczeniem był dla mnie konduktor w pociągu Shinkansen - wszedł do wagonu i się ukłonił, przeszedł do końca, odwrócił się, ukłonił, wyszedł z wagonu, w kolejnym się ukłonił. W końcu wrócił do naszego. Wszedł, ukłonił się, przeszedł, odwrócił, ukłonił. Delikatnie, z powagą, z szacunkiem, oficjalnie... byłam w szoku. Kolejne miłe zaskoczenie było w sklepach. Wchodzisz do sklepu, kupujesz, nie zdążysz jeszcze dojść do kasy a obsługa już biegnie, informując po drodze, że przeprasza, że dopiero idzie. Wszystko z uśmiechem, uprzejmie, ekspresowo i na koniec jeszcze w podziękowaniu za zakupy ukłon. Kolejny ukłon był od załogi obsługującej samolot na płycie lotniska. Kiedy samolot był już gotowy do odlotu, załoga staje w rzędzie i wszyscy się kłaniają a potem machają nam na pożegnanie.
Komunikacja miejska (o jakiej marzycie)
Komunikacja, kolejki w sklepach, a nawet plan dnia – każdy aspekt życia Japończyków musi być dokładnie zorganizowany. Z jednej strony jest to dobra cecha, bo dzięki temu mają jedną z najlepszych siatek komunikacyjnych na świecie. Z drugiej, dla osoby przyjeżdżającej z zewnątrz pewne rzeczy mogą wydawać się pokracznie groteskowe. Społeczeństwo japońskie żyje od linijki, czyli według określonych reguł, formuł i algorytmów. Jest niemalże zaprogramowane, aby w odpowiednich sytuacjach zachowywać się w taki, a nie inny sposób. W wielu aspektach życia działają według ścisłych schematów. Jeśli coś pójdzie nie tak, nie potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji. Np. w zadaniu domowym było napisane jak po angielsku zadać pytanie "Czy zrobisz sobie z nami zdjęcie", po uzyskaniu mojej zgody dziewczynki zaczęły się bardzo cieszyć (piszcząc i podskakując), ale nie wiedziały już co zrobić z aparatem, mimo, że miały ich 4 sztuki :) I to zadanie zrobiłam za nich sama - aparat przekazałam Piotrowi i to on zrobił nam zdjęcie. Kolejnym przykładem ich typowego zachowania jest właśnie komunikacja miejska. Pociągi na stacjach zawsze zatrzymują się w określonych miejscach - na peronach narysowane są linie, które wyznaczają początek kolejki. Jeszcze zanim przyjedzie pociąg, możemy zaobserwować Japończyków grzecznie ustawiających się w rządku. To samo ujrzymy, próbując wydostać się ze stacji, gdy ludzie organizują się w linię przed ruchomymi schodami. Choć tego typu zachowania mogą wydawać się dziwne, to trzeba przyznać, że zdecydowanie przyspieszają nawigację. Tłumy w Japonii nie są irytujące, bo nie ma w nich bałaganu. To, że w danym miejscu stoi duża grupa ludzi, nie oznacza, że nie są oni w pewien sposób zorganizowani. Kiedy sami poznamy te algorytmy i zaczniemy się do nich stosować, zobaczymy jak bardzo upraszczają one załatwianie codziennych spraw. Kolejny przykład - chodząc codziennie po sklepach usłyszymy te same formułki, które sprzedawcy wypowiadają do klientów niczym mantrę. Grzeczne podziękowanie, ogłoszenie, ile przyjęto pieniędzy, wydanie reszty wraz z dokładnym pokazaniem klientowi banknotów i ponowne podziękowanie. Pierwsza styczność z takim zachowaniem faktycznie może wywołać uśmieszek na ustach kogoś z zewnątrz, ale warto pamiętać, że ma ono swoje ugruntowanie w tamtejszej kulturze. W tym, by wszystko było sprawne i zorganizowane, pomagają również specjalni pracownicy. Np. spacerując ulicami Tokio, tam, gdzie odbywają się roboty drogowe znajdziemy panów w kaskach, którzy głośno ogłaszają, że w tym miejscu może być niebezpiecznie, a następnie przeproszą i pokażą drogę do ominięcia przeszkody. Obserwowanie takiego zjawiska samo w sobie jest ciekawe i bardzo pouczające. Po powrocie do Polski, gdzie komunikacja nie jeździ na czas, a każdy rozpycha się wszędzie gdzie może - widać to jeszcze wyraźniej. Mimo że nie do końca jestem w stanie zaakceptować takie sztuczne i mechaniczne życie, wiem też, że korzystanie ze schematów i "życie od linijki" ma jednak trochę sensu. Muszę jeszcze wspomnieć o punktualności miejskiej komunikacji. Jeżeli marzyliście kiedyś o tym, aby jadąc do pracy nie zerkać nerwowo na zegarek w oczekiwaniu na spóźniający się autobus, to może warto rozważyć przeprowadzkę do Japonii:) Pierwszą rzeczą, którą się tam zauważa jest fenomenalna komunikacja miejska. Owszem, tablica z rozpisanymi stacjami może wydać się nieco przytłaczająca, ale wystarczy parę minut, aby zrozumieć jak bardzo logicznie opracowana jest cała siatka przejazdowa w stolicy Japonii. Zacznijmy od tego, że w obrębie miasta poruszamy się przede wszystkim pociągami - JR (Japan Railways), metrem lub w niektórych okolicach kolejką naziemną. Autobusy są praktycznie niewidoczne i służą jako połączenia z naprawdę trudno dostępnymi miejscami, albo jako wyjście awaryjne w razie, gdyby zawiodły wszystkie inne metody transportu. Z praktycznie każdego punktu można dość łatwo dostać się do jakiejś stacji, więc korzystanie z busów po prostu mija się z celem.
Metro w Tokio jest na pewno najbardziej rozbudowaną strukturą podziemnej kolejki na świecie. Dzięki temu dojedziemy metrem w każdy zakamarek tego miasta. Warto wiedzieć, że metro obsługuje kilku przewoźników – zwykle jeśli korzystamy z jednego na danej trasie zapłacimy mniej niż gdybyśmy korzystali z usług kilku. Ale i tak nie są to jakieś zawrotne kwoty. W cenie do 10zł powinniśmy dostać się praktycznie wszędzie. Najdrożej wynosi przejazd metrem z/a lotnisko Narita (ok. 30zł). To jednak i tak jest najtańsza opcja dostania się z lotniska do centrum Tokio (należy wybrać linię jadącą z Narity do stacji Asakusa).
komunikacja mapa.png
O ile podróże metrem po Tokio to czysta przyjemność (no może poza godzinami szczytu rano i popołudniu, ale to też warto przeżyć) to już inny kaliber jest w przypadku dalszych podróży po Japonii. Główne miasta są bardzo dobrze skomunikowane, jednak ceny biletów na pociąg są dość wysokie. Plusem jest to, że pociągi należą do najszybszych na świecie i mają specjalne wytyczone trasy, np. wielodziesięciokilometrowe wydrążone w górach tunele dla Shinkansena. 300-400zł za bilet nie powinno nas zdziwić. Można oczywiście wybierać opcje tańsze, pociągami lokalnymi, lub okrężne z przesiadkami - wtedy ceny powinny być o połowę niższe.
System kolejowy w Japonii jest bardzo przemyślany. W tak zapracowanym społeczeństwie nie ma miejsca na niespodziewane wypadki i półgodzinne czekanie na przesiadkę. Dobra synchronizacja czasowa pociągów sprawiła, że nigdy nie musieliśmy czekać na następną kolejkę dłużej, niż parę minut. Kiedy zauważyliśmy na wyświetlaczu napis "delayed" byliśmy zaciekawieni, jak to będzie wytłumaczone (bo już trochę wiedzieliśmy o ważności punktualności w Japonii). Okazało się, że pociąg przyjechał pół minuty później niż zwykle. Na ekranach w wagonie pojawiały się bardzo grzeczne przeprosiny wraz z dokładnym tłumaczeniem powodu tej "ogromnej obsuwy". Czytałam, że jeżeli jakimś cudem opóźnienie sięgnie 5 minut, to na stacji pojawiają się pracownicy kolei, którzy rozdają podróżnym karteczki z usprawiedliwieniami.
Znacznie lepiej niż w Polsce rozwiązane są również opłaty za przejazdy. Z pewnością wielu z was zdarzyło się, że stojąc w korku przekroczyliście czas wyznaczony na zakupionym bilecie. Zazwyczaj w takich sytuacjach pojawiają się kontrolerzy, którzy nie słuchają żadnych usprawiedliwień i po prostu wypisują mandaty. Widziałam takie sytuacje wiele razy w Warszawie. W Japonii natomiast płaci się za odległość, a nie czas spędzony w komunikacji, co jest znacznie bardziej logiczne. Niestety bilety na komunikację miejską są stosunkowo drogie nawet dla osób, które pracują na miejscu. Nie istnieją żadne bilety miesięczne, dobowe czy czasowe, ale dla osób podróżujących regularnie istnieje pewna alternatywa do codziennego sterczenia pod automatem biletowym. Osoby dojeżdżające codziennie do pracy komunikacją mogą ułatwić sobie podróż kupując za 500 jenów (około 15 zł) kartę SUICA lub Passmo (za pomocą obu kart można również płacić w niektórych sklepach za drobne zakupy), którą ładuje się wybraną przez siebie kwotą pieniędzy. Posiadając taką kartę, wystarczy przyłożyć ją do czytnika przy bramce na stacji, na której wsiadamy i to samo powtórzyć na stacji wysiadkowej. System automatycznie wylicza wtedy i pobiera odpowiednią kwotę. Mechanizm prosty, szybki i łatwy w obsłudze. Jeśli nie starczy nam pieniędzy na koncie, to w pobliżu bramek znajdziemy również automaty, które znajdują się na każdej stacji. Pomimo tego, że często takich automatów ustawionych jest kilkanaście w jednym miejscu to i tak nieraz trafiają się spore kolejki, które jednak dzięki japońskiej organizacji przesuwają się szybko i sprawnie. 
Fenomenalnie zorganizowana komunikacja miejska to jedna z rzeczy, których faktycznie powinniśmy zazdrościć Japończykom. Nie dawajmy sobie wmówić, że się nie da tego zrobić porządnie, bo korki, godziny szczytu etc. Da się, a Tokio jest tego idealnym przykładem.

Kuchnia
Wyjazd do Japonii miał być dla mnie również podróżą kulinarną. Japonia to odpowiedni kraj, po którym można podróżować skupiając się tylko na jedzeniu. A oto lista  potraw, które czekają na Was w Japonii: sushi, tempura, soba, udon, monjayaki, okonomiyaki (w stylu Kansai i Hiroszima), ramen, lody z machą, tzw. shaved ice, czyli kakigouri, dango, mochi, warabimochi, onigiri, takiyaki, ekiben, czyli bento do pociągu.
Przed wyjazdem znałam już oczywiście sushi i zupę miso z japońskich restauracji w Polsce, ale moim celem było też spróbowanie innych japońskich dań. Większość mnie nie zawiodła. Bardzo smakowały mi okonomiyaki, czyli japońskie placki z kapustą i dodatkami. Spróbowałam typu okonomiyaków w stylu Kansai (Kioto). Jest jeszcze w stylu Hiroshima (do tej odmiany dodawany jest makaron). Zasmakowałam się również w wielu japońskich słodyczach, z których większość jest oczywiście o smaku zielonej herbaty i wiele z nich przywiozłam do Polski na dalsze smakowanie i w celu prezentowym. Nie obyło się też bez drobnych zawodów jedzeniowych. Pierwszy w restauracji w Kioto, gdzie jedzenie nie było smaczne, brzydko pachniało i na dodatek doszło do nieporozumienia dotyczącego zapłaty (o tym później). Drugi zawód to sushi na targu rybnym Tsukiji - dla mnie było aż zbyt świeże, smakowało morzem i szybko zrozumiałam, że na surowo toleruję tylko łososia i tuńczyka. 
Podsumowując Japonia jest rewelacyjnym krajem do odbycia podróży tak że kulinarnej, niemniej, do pewnych potraw trzeba się przekonać, a innych – lepiej unikać, jeśli nie tolerujemy pewnych składników:)

Wszechobecne automaty
W których można kupić ciepłe i zimne napoje, zupy, słodycze czy przekąski, lody, baterie, maszynki do golenia, skarpetki i masę innych rzeczy. A kiedyś w Tokio można było znaleźć legendarne już automaty z używaną damską bielizną. Obecnie takie automaty są nielegalne, aczkolwiek w Tokio znajdują się podobno jeszcze co najmniej dwa. Te zwykłe automaty z piciem i jedzeniem znajdują się dosłownie wszędzie – na stacjach, ulicach, w parkach, pod każdym blokiem, itd. Automaty są bardzo praktyczne zwłaszcza latem, kiedy temperatura wzrasta do ponad 30°C i nie spada nawet w nocy.  Żeby nie nosić ze sobą wielkiej butli wody, można co 300 metrów kupić mały napój. Praktyczne, prawda?

Zakupy, czyli towary zwolnione z cła
  • ubrania
  • artykuły toaletowe
  • przedmioty osobistego użytku
  • przedmioty potrzebne do wykonywania zawodu podczas pobytu w Japonii
  • prezenty, w ilości nie wskazującej na to, że przeznaczone są na handel, których wartość nie przekracza 200 tys. JPY (w cenach z kraju zakupu).
Osoby dorosłe tzn. te, które ukończyły 20 rok życia, mogą przewozić bez cła alkohol i wyroby tytoniowe w następujących ilościach: 3 butelki alkoholu – jedna butelka = ok. 760 cc, cygara (100 szt.), papierosy (400 szt.), inny rodzaj tytoniu (500 g). Natomiast perfumy -2 uncje / jedna uncja = ok. 28 cc /.
Pogoda
Klimat kraju kształtuje się inaczej na poszczególnych wyspach, ale jest wyraźnie zróżnicowany na cztery pory roku. W okresie późnego lata i wczesnej jesieni, występują w tym rejonie tajfuny, czasami wraz z opadami. Zimą na północy są obfite opady śniegu, jednak w Tokio może ich nie być w ogóle, lub są niewielkie i utrzymują się tylko kilka dni. W czerwcu przypada czas na tzw. piątą porę roku, czyli porę deszczową. My takiej nie doświadczyliśmy. Padało tylko kilka godzin w Hiroszimie. Było gorąco i przede wszystkim była bardzo duża wilgotność powietrza. Normalnie nie jestem przyzwyczajona do takich warunków pogodowych, ale szybko się zaaklimatyzowałam. Nie odczuwałam tego tak bardzo, bo jednak metro, wszystkie bary i sklepy były klimatyzowane. Zresztą też we wszystkich hotelach była klimatyzacja. Problem pojawia się, gdy w czasie godzin okołopołudniowych trzeba przebywać gdzieś na słońcu. Niech pogoda Was nie zraża, warto tylko rozplanować rozsądnie zwiedzanie, by się nie przegrzać. należy zaopatrzyć się w wodę, kapelusz i zwiewne ubrania - i powinno być dobrze. Następnym razem wybiorzemy się do Japonii wiosną, specjalnie na kwitnienie wiśni. Być może tylko na jakieś 5-6 dni do samego Kioto. A potem jeszcze kiedyś odwiedzę Japonię jesienią i wówczas chyba udam się do Japońskich Alp i może na Hokkaido. Ale to takie marzenie:)
Na koniec jeszcze garść moich obserwacji o Japonii i Japończykach wraz ze wskazówkami na co uważać, co może nas – Europejczyków – zaskoczyć.
  • Jedną z takich rzeczy jest to, że Japończycy się nie przytulają. Wyjątkiem są jedynie sytuacje intymne, natomiast w codziennym życiu Japończyka czy też Japonki nie ma miejsca na tak daleko idące wyrażanie sympatii i serdeczności. Nawet matka z córką nie przytuli się na powitanie, po wielomiesięcznej rozłące. O uściskach na powitanie znajomych Japończyków należy więc zapomnieć i nie rzucać im się na szyję, bo zapewne taki uścisk przyjmą ale zachowają względem nas w przyszłości większy dystans, no i pomyślą o nas jako o dziwakach. Zresztą to samo z pożegnaniami – wszelkie nadmierne serdeczności ponad zwyczajowy ukłon należy powstrzymać. Jest to po prostu normalne i w dobrym tonie.
  • Normalne i w dobrym tonie jest też przepraszanie wszystkich i za wszystko. Zwłaszcza dotyczy to kobiet, ale i mężczyźni przepraszają. „Sumimasen” będziemy słyszeć na ulicy setki razy, każdego dnia, o każdej porze dnia i nocy, aż do znudzenia. Ktoś stanie koło nas na przystanku „zbyt blisko” – sumimasen, ktoś stanie naprzeciwko po drugiej stronie drzwi, gdy my akurat chcemy wyjść ze sklepu – sumimasen, ktoś dosiądzie się do nas na ławce w parku – sumimasen, chcemy o coś spytać w sklepie, na poczcie, w banku – sumimasen, itd.
  • Japończycy są bardzo kulturalnym narodem, jednak hermetycznym. Należy pamiętać, iż nie oczekują od obcokrajowców takiego samego zachowania, jak od siebie. Nie powinno się odkłaniać głęboko, może to być traktowane jako przedrzeźnianie. Wystarczy lekko skłonić głowę i powiedzieć ”Arigato” (Dziękuję).
  • Podając wizytówkę/kartę płatniczą czy inny dokument powinniśmy to zrobić oburącz.
  • Nie wyciągamy ręki do powitania w Japonii.
  • Zdejmujemy buty przed wejściem do świątyni, tradycyjnej restauracji, pokoju hotelowym, jeżeli mają tradycyjny wystrój.
Informacje praktyczne:
  • Wizy: Polacy mogą wjeżdżać do Japonii bez wizy, jednak pobyt nie może być dłuższy niż 90 dni. Nie można też pracować.
  • Planowanie: zdecydowanie polecam stronę japan-guide. Jest tam wszystko co potrzeba wiedzieć, by dobrze zaplanować zwiedzanie Japonii. Możecie posiłkować się też blogami podróżniczymi lub moim blogiem Photo-Atelier.
  • Pieniądze: najłatwiej przeliczać jeny na euro, gdyż 100Y to około 1 EUR. W Japonii poza lotniskami trudno znaleźć kantory, zdecydowanie łatwiej jest z bankomatami. Te znajdują się w bankach i sklepach (typu 7/eleven lub Lawson). Nie wszystkie jednak obsługują polskie karty. Na pewno bez problemu można wypłacać pieniądze w bankomatach w sklepach oraz w banku Citi.
  • Poruszanie się między miastami: zdecydowanie polecam JR Railway Pass, który jest drogi, ale zdecydowanie opłacalny. Jest to specjalna opcja tylko dla turystów.
  • Transport w miastach: w Tokio najlepiej poruszać się metrem lub pociągami JR. Te drugie są bezpłatne jeżeli ma się JR Pass. Metro podzielone jest na dwa niezależne systemy należące do dwóch różnych firm. Trzeba uważać z której firmy się korzysta, gdyż bilety są między sobą niekompatybilne. Można oczywiście kupić wspólny bilet na obie sieci, jednak jest on odpowiednio droższy. W Kyoto jest metro i sieć autobusów miejskich - te drugie to lepszy pomysł na poruszanie się po mieście. Ogólnie co do jazdy autobusem w całym kraju, jeżeli na danym terenie nie obowiązuje płaska taryfa biletowa, należy wchodząc do autobusu pobrać z automatu przy drzwiach kuponik z nadrukowanym numerem przystanku na którym się wsiadło (gdy autobus ruszy nie ma już możliwości pobrania kuponu!). Nad kierowcą znajduje się tablica pokazująca ile płacimy w zależności od numeru przystanku na którym wsiedliśmy. Wychodzi się zawsze przednimi drzwiami. Wychodząc należy wrzucić do maszyny obok kierowcy najpierw kupon, a następnie odliczoną kwotę za przejazd. Jeżeli ma się tylko banknoty lub "większe" monety, ta sama maszyna rozmienia pieniądze, jednak wlot rozmieniarki znajduje się poniżej miejsca do wrzucania zapłaty za przejazd. Jeżeli się pomylimy, maszyna nie wyda reszty.
  • Bezpieczeństwo: jest super-bezpiecznie. Japończycy mają opinię narodu szanującego prawo i porządek, wskaźniki przestępczości są tu bardzo niskie, miniaturowe posterunki policji (tzw. kōban) znajdują się niemal na każdym rogu, i wszystko to razem wpływa na to, że Japonia jest postrzegana jako najbezpieczniejszy kraj na świecie. Należy uważać na obmacywanie i obsceniczne zachowania Japończyków w miejscach publicznych. Stacje metra oblepione są plakatami dobitnie przedstawiającymi co może spotkać dziewczyny w krótkich spódnicach, a wagony metra przeznaczone tylko dla kobiet wcale nie są rzadkością.
  • Noclegi: polecam rezerwować na booking.com – tam jest wszystko 
  • Jedzenie: w stosunku cena/jakość najlepiej jeść w małych knajpkach, w których można zamówić jedzenie w automatach. Na drogę lub na szybką przegryzkę można kupować zestawy obiadowe, które jak się dobrze trafi są bardzo smaczne. Zestawy te zdecydowanie lepiej kupować w restauracjach (np. na dworach) niż w sklepach typu 7-eleven, czy w sklepach specjalizujących się w zestawach.
Długi post mi wyszedł... Ale nie sposób w kilku słowach opisać wszystkich przeżyć i przemyśleń związanych z moim pobytem w Japonii. Nie sposób także pokazać całkowitego i obiektywnego obrazu tego kraju, którego kulturę kształtuje tak wiele czynników.
Zapraszam do komentowania i zadawania pytań. A jeżeli udało mi się zainteresować Was Japonią, to zapraszam na kolejne posty.

5 komentarzy

  1. Agnieszko,
    Zdecydowanie się z Tobą zgodzę! Europejczycy powinni się dużo nauczyć od Japończyków. Przede wszystkim kultury osobistej - to jest coś, co po prostu powala człowieka na kolana i bardzo zadziwia (w pozytywnym sensie).

    Jedyne co mnie zaskoczyło w Twoim opisie to zachwyty nad Kioto :-) Mnie nie powaliło na kolana tak jak myślałam. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję, by poznać jego inne oblicze, bo jak dotąd to nie kojarzy mi się zbyt dobrze przez zastępy dzikich turystów, drożyznę i wielkie odległości, które trudno pokonać na piechotę. Może podczas Waszego pobytu było luźniej? Niestety wiosną wszystko tam było koszmarnie drogie, począwszy od hoteli, a na jedzeniu kończąc...

    Serdeczne pozdrowienia!
    Miło było dzięki Twojemu opisowi "odwiedzić" ponownie Japonię :-)
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ale długi i miły komentarz zostawiłaś - super! Bardzo dziękuję.
      Przygotowując się do podróży, podglądałam Twój blog:) Jeżeli chodzi o Kioto, to więcej napiszę w poście z relacją z podróży. Rzeczywiście nie było ani tłumów, ani drogo. Bardzo możliwe, że powodem była pora roku - my byliśmy podczas deszczowej pory, ale na szczęście pogodę mieliśmy fantastyczną :) Odległości faktycznie są duże, my średnio chodziliśmy pieszo ok 25 km.

      Zapraszam do dalszego odwiedzania:) Gorąco pozdrawiam!

      Usuń
  2. Witam. W przyszłym roku wybieram się z córką do Japonii na ok 3-4 tyg. w lipcu i sierpniu. Zbieram już informacje w temacie, Twój post - ciekawy i pomocny. Mam pytanie w kwestii noclegów, czy "iść na żywioł" i szukać pokoi na miejscu (chodzi o pokoje w rozsądnej cenie), czy lepiej zaplanować dokładnie podróż i zarezerwowac jeszcze przed wyjazdem? Pozdrawiam.Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie. Polecam rezerwację jeszcze przed wylotem. Odwołać można blisko terminu rezerwacji bez kosztów i płaci się dopiero podczas zameldowania. A z cała pewnością taki sposób podejścia do noclegów jest tańszy i spokojniej jest na miejscu. Z noclegami jest tak, że im wcześniej zarezerwowane, tym taniej.
      Pozdrawiam i zapraszam częściej, wkrótce dalsze wpisy o Japonii.

      Usuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

ARCHIWUM BLOGA

.
=async defer src="//assets.pinterest.com/js/pinit.js"/script>