Nigdy nie byłam niepoprawną marzycielką, która potrafiła się zatracić w swoim wyimaginowanym świecie. Nigdy też nie skupiałam się (i dalej tak jest) na materialnych pragnieniach, bo uważam, że pieniądze potrafią nas mocno zniewolić. Nie siedziałam na huśtawce, z której spoglądałam w niebo i myślałam o "niebieskich migdałach". Nie jestem marzycielką... Ale czy to oznacza, że nie mam marzeń?
Ależ nie! Mam marzenia, nawet wszystkie spisane do specjalnie przygotowanej książki, którą sukcesywnie uzupełniam o potwierdzenie spełnienia mojego marzenia. Dzisiaj wolę je nazywać celami. To wszystko przez to, że jestem "zadaniowcem", który lubi wyznaczać sobie cele a potem je realizować. Może to wpływ mojej kariery zawodowej?:) A może tego, że poukładałam swoje życie?
Bo nie zawsze było tak dobrze i tak przyjemnie, nie zawsze w siebie wierzyłam i byłam pewna siebie i tego, co robię. Zmieniła to moja Córka. Przyszła na świat i wszystko wywróciła do góry nogami. Była dla mnie najważniejsza. Była moim słońcem (w nie zawsze pogodnym życiu). I wtedy właśnie zrozumiałam, że ja też jestem słońcem w swoim układzie słonecznym. To ja tworzę swoje życie i swoją rzeczywistość. I ważne jest to, jak ja postrzegam siebie, bo tak widzą mnie też inni. Od tego wszystko się zaczęło...
Zaczęłam realizować swoje marzenia. Jedno, drugie, trzecie… Potem stawiałam sobie cele, które osiągałam bez trudu. Pomagało mi w tym to, że jestem zdyscyplinowana i waleczna. Dostałam pracę, w której szybko się realizowałam, bo nowe umiejętności zdobywałam z łatwością. Rozwijałam swoje pasje i wzmacniałam rozpoznane talenty. Bo wiem, że receptą na szczęście jest robienie tego, co się kocha, tego, co się czuje w sercu. Ale ważne jest też spotkanie na swojej drodze ludzi, którzy podadzą rękę i będą towarzyszyć. I za to dziękuję mojemu Mężowi, Córce, Rodzicom, Kochanej Siostrze i Bratu, Przyjaciołom, Kolegom i Przełożonym.
Dzisiaj, mogę z całą pewnością powiedzieć, że jestem szczęśliwą żoną i matką - zakochaną i kochaną kobietą - choć muszę też przyznać, że ta miłość czasami jest trudna. Lubię swoją pracę, lubię swój zawód, ludzi, z którymi pracuję. Mając 35 lat czuję się zrealizowana i spełniona! Czy mam marzenia? Mam całe mnóstwo! Mam marzenia i cele, które konsekwentnie realizuję i wierzę w to, że się spełnią.
Napisałam ten post zaraz po obejrzeniu poniższego filmu. Ciebie też zapraszam do jego obejrzenia. A potem odpowiedz sobie na pytanie: "Czy masz marzenia?". Jeżeli tak, to zadaj sobie kolejne pytanie: "Co robisz, aby je spełnić?". A potem zacznij działać! Życzę Ci powodzenia w realizacji celów i w spełnianiu marzeń.
A na koniec filmu informacja o bonusie od autora: możecie otrzymać za darmo e-book.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz