Pamiętam, jak pierwszy raz przyjechałam do Warszawy... Byłam mocno zaskoczona tym, jak wszyscy się spieszą, pędzą w różnych kierunkach. Podjeżdżało metro lub tramwaj - wszyscy oczekujący lub zbliżający się do przystanku, przyspieszali kroku lub nawet zaczynali biec. Po co? Przecież w Warszawie komunikacja nie jest problemem. Za kilka minut będzie kolejne metro. Ten pospiech mocno mnie przytłaczał. Już wtedy postanowiłam, że nie dołączę do tej "gonitwy". Wiedziałam, że miejsce, gdzie będę mieszkać nie będzie oddalone od centrum, że nie będę chciała tracić czasu na dojazdy do pracy, że moja córka nie będzie miała daleko do przedszkola czy szkoły. Nie chciałam na to tracić czasu. Wolę go spożytkować na coś przyjemnego. I tak się stało. Ja do pracy chodzę spacerkiem ( nie całe 3 km). Komunikację wybieram, kiedy jest zimno, pada deszcz lub mam lenia i nie mam ochoty na spacer. Mój mąż do pracy jeździ rowerem. Córka do szkoły idzie ok 3 minut. Przez okno w kuchni widzimy szkolne boisko. Nie wpadłam w ten pęd, nie biegnę do metra - przyjedzie kolejne... Ale są też inne pokusy, które powodują, że "gonimy". Zdarza się, że gonię i ja. Ale od pewnego czasu, uczę się zatrzymywania, nic nie robienia, przekonałam się, że perfekcjonizm to zło, to dążenie do realizowania nierealistycznych, skrajnie wysokich wymagań wobec siebie, które w przypadku niepowodzenia może prowadzić do obniżenia poczucia własnej wartości.
Otaczający nas świat wciąż pędzi do przodu. I nie piszę o rozwoju technologicznym a o ludziach, którzy są przywaleni obowiązkami, zabiegani, jedzą byle jak i byle co, brakuje im czasu na odpoczynek, sen i przyjemności. Otoczenie wymaga od nich perfekcjonizmu we wszystkim co robią. A próba perfekcyjnego łączenia spraw domowych ze służbowymi powoduje, że każdy dzień jest jedną wielką gonitwą. Bieg zaczyna się już od dźwięku budzika, a kończy dopiero późną nocą. Kiedy ludzie padają ze zmęczenia, z poczuciem winy, że nie ze wszystkim zdążyli, nie wszystko zrobili, tak jak zaplanowali. I przykładając głowę do poduszki planują już kolejny dzień - żeby tym razem ze wszystkim zdążyć. Smutne jest to, że w ten wyścig szczurów coraz częściej są włączane dzieci. Chora ambicja rodziców sprawia, że dochodzi do sytuacji absurdalnych - np. zapisywanie już 8-miesięcznych dzieci na lekcje angielskiego, albo wybór najlepszego przedszkola jeszcze przed urodzeniem się dziecka. Pośpiech stał się naszą obsesją. Wszyscy biorący udział w tej gonitwie są sfrustrowani, zmęczeni, zestresowani. A to wszystko powoduje, że spada nasza kreatywność, a miłość, przyjaźń i rodzina odchodzą na dalszy plan. Cierpi też na tym ciało i zdrowie – zmniejsza się odporność i zaczynamy chorować. Na dodatek w pogoni za karierą i zdobywaniem dóbr materialnych gubi się gdzieś prawdziwy sens życia.
Jeżeli Wy też zauważyliście, że jesteście uczestnikami tego wyścigu, to najwyższy czas zatrzymać się i pomyśleć, czego naprawdę chcemy. Dzięki temu odzyskamy radość życia, poprawimy odporność i zmniejszymy ryzyko zawału, cukrzycy, chorób nowotworowych.
Powolne życie, to także szukanie przyjemności we wszystkim, co robimy. Nawet w zakupach! Nie biegajcie, jak szaleni po sklepie, żeby kupić coś na siebie na 5 minut przed ważnym wyjściem. Przeznaczajcie na zakupy tyle czasu, aby w spokoju wszystko obejrzeć, przymierzyć, porozmawiać ze sprzedawcą. Zakupy spożywcze - nigdy tuż przed zamknięciem! Bo zazwyczaj w takiej sytuacji, wrzucamy do koszyka, co popadnie, a w domu okazuje się, że mamy dwa kartony mleka, a zapomnieliśmy o chlebie. Podobnie z wizytą u kosmetyczki czy fryzjera - niech to będzie Wasza chwila zatrzymania, chwila oderwania się od codzienności. Dobrym sposobem na zwolnienie tempa życia jest też np. grillowanie. Wspólne przygotowywanie jedzenia na powietrzu to okazja do rozmowy i dobrej zabawy. Gdy wszystko odbywa się w uroczym zakątku, z dala od wielkomiejskiego zgiełku, korzyść jest dodatkowa, bo oprócz zwolnienia tempa, odpoczywacie i podziwiacie piękno przyrody. A jeżeli mowa o przyrodzie, to pamiętajcie też o odpoczynku. Korzystajcie z urlopów i pilnujcie, aby urlop był urlopem. Znajdźcie czas, aby gdzieś wyjechać, najlepiej na 2 tygodnie. Wybierzcie miejsce, gdzie dojedziecie pociągiem. Dlaczego? Bo w czasie podróży można spokojnie kontemplować, ciesząc oczy zmieniającym się krajobrazem. Zwracam też uwagę, że najbardziej efektywny jest wypoczynek na łonie natury – przywraca spokój i wycisza cały organizm. Spróbujcie zaszyć się w miejscu, gdzie cywilizacja nie ma dostępu, gdzie możecie łowić ryby, zbierać jagody, pływać łódką. Postarajcie się przynajmniej przez tydzień nie myśleć o zegarku, SMS-ach, e-mailach. Idealnym rozwiązaniem dla zapracowanych, zestresowanych i zmęczonych są krótkie pobyty w spa. Malowniczo położone ośrodki łączą w sobie to, czego nam potrzeba: bliskość przyrody oraz odprężające i lecznicze właściwości wody. Kąpiele, aqua aerobik, bicze szkockie i orientalne masaże są prawdziwym ukojeniem dla duszy i ciała. Relaksująca muzyka, woń olejków, gra świateł pomagają wyciszyć się, odnaleźć właściwy rytm życia.
8 ZASAD PLANOWANIA POWOLNEGO DNIA:
- Przestrzegaj kolejności z listy priorytetów.
- Między zadaniami, zostawiaj sobie trochę wolnego czasu. Kalendarz wypełniony po brzegi skazuje Cię na ciągły pośpiech i zdenerwowanie.
- Naucz się odmawiać a część obowiązków przerzuć na innych.
- Nie podnoś sobie za wysoko poprzeczki. Perfekcjonizm nie istnieje! Gdy ambicja bierze górę nad rozsądkiem, szybko się wypalamy, tracimy siły, czas i nerwy.
- Gadżetom mówimy NIE - spędź przynajmniej krótki czas (min. 30 minut dziennie) bez telefonu komórkowego, telewizora, komputera. Takie chwile pozwolą uporządkować własne myśli.
- Miej pasję/hobby - to oderwie Cię od codzienności. Może to być też sport, spotkanie z przyjaciółką czy nawet aromatyczna kąpiel.
- Zrób kilka ćwiczeń oddechowych albo w przerwie na lunch zafunduj sobie relaksujący masaż u kosmetyczki - to pomoże Ci się zrelaksować.
- Przynajmniej 1 posiłek dziennie zjedz bez pośpiechu, najlepiej z najbliższymi ci osobami. Porozmawiajcie wtedy o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia. A w dni wolne od pracy - obowiązkowo celebrujcie posiłki, wcześniej je wspólnie przygotujcie.
Pamiętajcie, że życie bez wiecznego poczucia bycia spóźnionym, popędzanym, popychanym przez terminy i pędzących z nami ludzi, to życie uważne, mniej wypełnione stresem, presją, a co za tym idzie także zdrowsze. Pamiętajcie też, że nie musicie słuchać żadnych rad (moich też) - bo to Wy jesteście ekspertami od swojego życia. Ważne, by w wolnym czasie robić to, co chcemy, a nie to, co musimy.
Bądź slow, chociaż w weekend. I nie mów, że się nie da.
Masz własne pomysły na powolne życie? Podziel się nimi - niech inni też się zainspirują do bycia SLOW.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz