wtorek, 29 marca 2016

Overbooking - co wiesz na ten temat i czy znasz swoje prawa?

Brak komentarzy
Wiosna... Za chwilę rozpoczniemy planować wycieczki i urlopy. Coraz częściej wybieramy samolot i liczymy, że szczęśliwie dolecimy do celu naszej podróży. Ale.. nawet jeżeli macie bilet, na lotnisko przyjedziecie na czas, to i tak możecie nie polecieć... Przewoźnik (zgodnie z prawem) może sprzedać Wasze miejsce komuś innemu. Taki proceder to tzw. overbooking.
Jeśli często latasz, zwłaszcza na popularnych trasach, to takie praktyki mogą być Ci już znane. Inni dowiadują się o nich dopiero na lotnisku, kompletnie nieświadomi tego, że mając bilet, mogą nie polecieć. Powód? Przewoźnicy sprzedają większą liczbę biletów niż miejsc w samolocie.
Nadrezerwacje (z ang. overbooking) to powszechna praktyka linii lotniczych. Unikają jej tylko nieliczni, m.in. tanie linie Ryanair. Nie ma żadnych przepisów, które by ją regulowały czy jej zakazywały. Przewoźnicy nie muszą nawet informować w regulaminie o ryzyku, że mogą nie dostać się na pokład. Istnieje tylko unijne rozporządzenie, które mówi o odszkodowaniu lub rekompensacie za odmowę przyjęcia na pokład. Dokument nie precyzuje jednak jej przyczyn. Zaznacza tylko, że chodzi o inne powody niż związane ze zdrowiem, wymogami bezpieczeństwa lub niewłaściwymi dokumentami podróżnymi. Wprost wskazuje, że jeśli operator nie znajdzie ochotników, którzy zgodziliby się polecieć innym lotem, to ma prawo odmówić przyjęcia na pokład wbrew woli pasażera. Ilu pasażerów nie wchodzi na pokład z powodu nadrezerwacji, przewoźnicy nie zdradzają.
Zgodnie z polityką (przyjętą przez linie lotnicze) każda osoba, która nie wejdzie na pokład samolotu, dostaje bilet na kolejny lot w tym kierunku i np. 250 euro rekompensaty - tyle przysługuje dla wszystkich lotów o długości do 1,5 tys. kilometrów. 250 euro to często minimum. Na dłuższych trasach operatorzy płacą 400 euro (dla wszystkich lotów wewnątrzwspólnotowych dłuższych niż 1,5 tys. kilometrów i wszystkich innych lotów o długości od 1,5-3,5 tys. km) albo nawet 600 euro (dla pozostałych). Takie same kwoty są zwykle wypłacane bez względu na to, czy zgodziliśmy się na rezygnację z lotu, czy też zostaliśmy do tego zmuszeni. A jeśli kolejny lot jest dopiero następnego dnia, przewoźnik powinien pokryć koszty hotelu i wyżywienia. Przysługuje im także wybór między rejsem alternatywnym lub zwrotem pieniędzy za niewykorzystany bilet. Naruszenie przepisów może nałożyć karę na przewoźnika, choć niezbyt wysoką - od 200 do 4800 zł.
Jeżeli przyjmiecie te pieniądze, to jednocześnie zrzekacie się wszelkich roszczeń za niewykonaną usługę. Oczywiście, możecie się domagać odszkodowania, jeżeli w związku z odmową przyjęcia na pokład spóźnicie się na kolejny lot lub inny środek transportu.
Co jednak, jeśli straty są niewymierne, np. w przypadku, gdy przez spóźnienie nie wzięliśmy udziału w ważnym spotkaniu biznesowym? Możecie pozwać przewoźnika za straty, które już ponieśliście w związku z nieprawidłowym wykonaniem umowy przez przewoźnika. Trzeba jednak pamiętać, że takie sprawy nie są proste, a największą trudnością jest udowodnienie wystąpienia szkody i określenie jej wysokości. Dochodząc dodatkowego odszkodowania, pasażer musi wykazać szkodę, np. noc w hotelu czy wejście na imprezę. Trudno będzie udowodnić szkodę, jeśli nie ma ona wymiaru finansowego.
Patent na zarobek? Wielu klientów na nadrezerwacjach (overbookingu) próbuje nawet zarabiać. Celowo kupują bilety na obleganych połączeniach i odprawiają się w ostatniej chwili. Istnieją nawet strony internetowe, które doradzają najpewniejsze loty.

Źródło i zdjęcie: internet

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

ARCHIWUM BLOGA

.
=async defer src="//assets.pinterest.com/js/pinit.js"/script>